Drugi dzień Festiwalu

Brak komentarzy

„O co chodzi w życiu?” – to pytanie z filmu Nauka otworzyło drugi dzień Festiwalu. 22 projekcje, 11 gości, niekończące się rozmowy i dyskusje.

Rozważania o Bogu i kosmosie poprzez wiersz Tuwima – punkt centralny Nauki obce są Emilowi i Kasi – bohaterom Pięknie nam się układa, którzy zarabiają na życie uprawiając seks przed kamerkę internetową i chcą „żyć normalnie”. Tylko co to znaczy? Dla małych gimnastyczek z Raz dwa zero to codzienny pot i łzy. Ostatnim filmem w zestawie był poruszający Proch, którego przesłanie można by skwitować lapidarnym stwierdzeniem: niezależnie jakie sukcesy odniesiemy, wszyscy skończymy tak samo. Temat śmierci, choć przerażający, jest jednym z kluczowych w naszym życiu i, jak stwierdził Jakub Radej, twórca Prochu: „Ktoś musi się tym zajmować”.

Po spotkaniu obejrzeliśmy małego Janka odkrywającego świat w Argentyńskiej lekcji Wojciecha Staronia. W tym czasie w Galerii nad kinem obejrzeliśmy dwa filmy w ramach festiwalowej Panoramy: Punkt krytyczny Łukasza Bluszcza i Czekam na wiadomość Brygidy Dworok-Mich.

Wiele emocji wzbudził zestaw reportaży i spotkanie o godz. 13. Droga przez piekło, Mała prosiła, żeby jej nie zabijać, Nie tak wyobrażałem sobie starość, Dlaczego Boguś musiał umrzeć – już same tytuły przyprawiają o dreszcze. Tematy bardzo różne, ale reporterskie dylematy i trudności zaskakująco podobne. – Co możemy zrobić? Co POWINNIŚMY zrobić? Przecież nie wiemy wszystkiego – mówił Daniel Liszkiewicz. Zdobycie potrzebnych informacji, a tym bardziej udanie się w niebezpieczne miejsca czy rozmowy twarzą w twarz z przestępcami wymagają odwagi. – To nie odwaga, to zwykła przyzwoitość – odpowiadała mu Ewa Żarska. Jej kolega po fachu, Wojciech Bojanowski, mówił z kolei o potrzebie ukazania „obu stron medalu” i zachęcał publiczność do oglądania i realizowania dokumentów , bo „nie ma nic piękniejszego niż rzeczywistość”.

W tym samym czasie rozpoczął się pierwszy seans w pałacowych wnętrzach. Projekcje w niezwykłym entourage’u to nowość na naszym Festiwalu. Rozpoczęliśmy od jakże aktualnego dziś tematu religii w szkołach i filmu jednego z naszych jurorów, Sławomira Grünberga Szkolna modlitwa: społeczność w czasie wojny. Po projekcji widzowie odbyli małą podróż w czasie oglądając zestaw filmów z taśmy 35 mm. Terkot projektora, bogate wnętrza fabrykanckiego salonu i stare dokumenty – uczta dla koneserów kina. Po projekcji na sali odbyła się dyskusja z udziałem Bogumiły Kłopotkowskiej, Doroty Wardęszkiewicz, Michała Bukojemskiego, Piotra Stasika i Krzysztofa Jajki. Paneliści dyskutowali o zmianach technik rejestracji i utracie niepowtarzalnego charakteru i akustyki wnętrz, jakie dawały techniki analogowe. Oczywiście techniki cyfrowe mają wiele plusów, choć nasi goście z pewnym rozrzewnieniem wspominali pierwsze klisze KODAKA.  Po sentymentalnej podróży, w sali balowej pokazaliśmy z taśmy filmowej głośny dokument Firasa Fayyada Ostatni w Aleppo.

Od godz. 15 pod kinem zaczął zbierać się tłum widzów, którzy chcieli zobaczyć kontrowersyjne Safari Raoula Pecka, które w dużej mierze uderza w nas – europejskich turystów, którzy podbijają „dziki ląd”. Po projekcji obejrzeliśmy bardzo łódzki film. W drodze Romana Kałuży-Wierzchosławskiego to opowieść o naszej drużynie rugby – Budowlani Łódź. Twórcy filmu opowiadali o konieczności „przeniknięcia” do środowiska poprzez wspólne wyjazdy i treningi.  W czasie, gdy rozmawialiśmy o kulisach rugby, część publiczności w Galerii nad kinem oglądała życie po drugiej stronie krat: Wolni poeci  i Ikony zza krat to dwa reportaże, których autorzy pokazują inną, jasną stronę wiezienia. Ostatni film w zestawie – Najemcy  dotyka z kolei bardzo palącego problemu usuwania ludzi z mieszkań przez właścicieli. Pokazy zakończył film pozakonkursowy – Bieżeńcy 1915-1922  Jerzego Kaliny.

Wieczorne seanse rozpoczęliśmy od Liliana Marinho de Sousy i jego Art of Moving, czyli opowieść o tym, jak satyra pokonuje fanatyzm ISIS. Ultra, czyli opowieść o ultramaratończykach przyciągnął wielu łódzkich biegaczy i fanów kina. Naszym gościem był twórca filmu, Balazd Simonyi, który, jak sam przyznał, biega tylko 10-15 kilometrów dziennie. Na zakończenie dnia filmowy deser, czyli nominowany do Oscara obraz Raoula Pecka – Nie jestem twoim murzynem, który wraca do problemów podziałów rasowych. Temat zdawałoby się odległy okazuje się dla nas niezwykle aktualny…

IMG_7827 IMG_7920 IMG_8010 IMG_8175 IMG_8139 IMG_8238